Rosemann jest tworca plodnym i jego poprzednia notka o karze smierci zostala zastapiona nowa. A szkoda, bo temat jest wazny, ja zas nie zdazylam uzyc argumentu najwazniejszego.
Otoz przeciwnicy kary smierci nie widza jednego - mianowicie tego, ze sa przeciwnikami kary smierci wylacznie dla sprawcow mordow, sa natomiast zwolennikami kary smierci dla ofiar. Wiem, ze brzmi to dziwnie, a nawet populistycznie, ale jestem w stanie udowodnic, ze mam racje.
Przeciwnicy kary smierci nie sa w stanie zapobiec morderstwom. Morderstwa sa popelniane ciagle. Przeciwnicy karania smiercia w sposob milczacy zgadzaja sie na te nielegalne smierci, nie chca tylko ukarania sprawcy. Troche to dziwne, chocby dlatego, ze morderca ma wybor - moze zabic lub nie. Ofiara takiego wyboru niestety nie ma.
Nikt rozsadny nie kwestionuje odstraszajacego dzialania kary smierci. Jest to po prostu oczywiste. Jest to jedna z funkcji kazdej kary. To oczywista oczywistosc - ktos, kto planuje wytrucie rodziny sasiada, kalkuluje sobie "Oj, jak mnie zlapia, to dostane czape. Nie oplaca mi sie". A jesli nawet ludzi sie, ze nie zostanie zlapany, a jednak wpadnie i zostanie powieszony, na innych podziala to odstraszajaco. Gdy nie ma kary smierci - hulaj dusza, piekla nie ma.
W swietle powyzszego wyraznie widac, ze przeciwnicy kary smierci pozwalaja na bezkarne zabijanie ofiar morderstw, natomiast nie pozwalaja na sprawiedliwe ukaranie zbrodniarza.
Komentarze